Moje życie było pełne okropnych tragedii, z których większość się nigdy nie wydarzyła

Michel de Montaigne

Te słowa wybitnego francuskiego filozofa oraz pisarza epoki Odrodzenia w pełni oddają to, co przeżywa każdy borykający się z zaburzeniami lękowymi. Niepokój oraz lęk często kierują nasz mózg w kierunku urojonych katastrof, uniemożliwiając tym samym skupienie się na życiu zawodowym, towarzyskim.

Wyobraźmy sobie koncert naszego ulubionego zespołu, na który chcemy iść z naszymi przyjaciółmi. Czekaliśmy na to wydarzenie od dawna. Chcielibyśmy się po prostu zrelaksować, jednak wizja tłumów przed kasami biletowymi, poczucie zagrożenia mogą spowodować atak duszności, rozstrój żołądka, kołatanie serca… Ta projekcja lęku powoduje, że z pozoru miły wieczór może przerodzić się w koszmar. I najczęściej rezygnujemy z wieczornego wyjścia zostając w domu z poczuciem porażki. Znów lęk odniósł zwycięstwo…

Niepokój, lęk oraz strach – czy to jest to samo?

Nie. Są to pojęcia odrębne, lecz powiązane ze sobą.

  • Niepokój opiera się przede wszystkim na myślach,
  • lęk zawiera już fizyczne odczuwanie (bóle głowy, ataki duszności, bóle żołądka) lub wybieranie pewnych zachowań (na przykład unikanie wyjścia z domu);
  • strach koncentruje się na realnym zagrożeniu tu i teraz.

Alex Korb w swojej książce zatytułowanej “Równia wznosząca” podał przykład, który bardzo dobrze wyjaśnia różnicę pomiędzy strachem a lękiem. Możemy zatem przyjąć, iż niepokój związany jest z myślami o stresującej sytuacji (na przykład wyjściu na koncert) natomiast lęk to już realne odczuwanie tego wydarzenia (ból żołądka oraz decyzja o tym, że zostaję w domu). Strach pojawia się, gdy widzimy realne zagrożenie: np. wielkiego lwa, który nagle wyskakuje z trawy i biegnie w naszym kierunku. Lęk z kolei występuje w sytuacji, w której słyszymy szelest w trawie i wyobrażamy sobie, że czai się tam lew. Zagrożenie zatem nie jest realne.

Dlaczego lęk się pojawia?

Lęk jest produktem naszego mózgu, a dokładniej ciała migdałowatego, które wykrywa potencjalne zagrożenie i “wszczyna alarm” w całym ciele. Informuje o tym między innymi inną część mózgu – podwzgórze, które uwalnia hormony stresu: kortyzol i adrenalinę. Kolejny obszar mózgowy – hipokamp, zapamiętuje wydarzenia, które zostały odczytane jako sytuacja “alarmowa”, a układ limbiczny będzie dążył do przewidywania złych rzeczy, zanim one się jeszcze wydarzą.

Warto zauważyć jeden aspekt. Nasz mózg przeprowadza cały ten proces alarmowy chcąc zapewnić nam bezpieczeństwo. On chce dla nas dobrze, nie jest naszym wrogiem. Jednak u niektórych osób obwody odpowiedzialne za lęk oraz niepokój są tak aktywne, iż zaczynają paraliżować. U osób z zaburzeniami lękowymi mózg możemy porównać do nadwrażliwego rodzica lub przyjaciela, który za wszelką cenę chce nas uchronić od niebezpieczeństwa, często wbrew naszej woli.

Jak ograniczyć działanie lęku?

Przede wszystkim posiadacze “nadopiekuńczych” i “przewrażliwionych” mózgów muszą uświadomić sobie bardzo ważną rzecz – można je zmienić, ale wymaga to wiele pracy okupionej sporym wysiłkiem i początkowymi niepowodzeniami. Musimy sami “przekonać” naszego “przyjaciela”, że jest zbyt wyczulony na zagrożenia i zbyt często jego przewidywania oraz podpowiedzi całkiem rozmijają się z rzeczywistymi wydarzeniami.

To “przekonywanie” polega przede wszystkim na aktywizacji innych neuroprzekaźników oraz świadomej modyfikacji pracy układu limbicznego. Najważniejszym krokiem jest oczywiście rozpoznanie źródła lęku. Co powoduje ten lęk? Jakie sytuacje są najbardziej stresujące? Samo uświadomienie sobie emocji już zmienia układ sił w naszym mózgu: aktywizuje korę przedczołową, hamując tym samym pracę ciała migałowatego.

Następnie cała nasza praca polega na zmniejszeniu aktywności obwodów odpowiedzialnych za “system alarmowy”: zażywaniu odpowiednich leków modyfikujących działanie neuroprzekaźników, pracy z psychoterapeutą, zmianie swoich nawyków… Jest to proces długotrwały, żmudny, lecz jestem pewna, że warto ten wysiłek podjąć.

Na początku zapamiętajmy jedno: mózg “produkujący lęk” nie jest naszym wrogiem. On chce nas przesadnie chronić. Warto o tym pamiętać rozpoczynając proces zmiany.

Grafika zaczerpnięta ze strony: https://newsinhealth.nih.gov/2016/03/understanding-anxiety-disorders

Więcej: terapia nerwic