„W cieniu”

 

Dziś o związkach.
Dlaczego „ W cieniu” ?
Bo trwając w takich relacjach ustawiamy się w cieniu drugiej osoby.
Robimy jej miejsce w naszym życiu tak, że dla nas zaczyna go brakować.
Trwamy więc w tym półmroku z lęku przed stratą godząc się na rzeczy na które zgadzać się nie powinniśmy.
Historia jakich wiele, ale myślę, że może skłonić do przemyślenia relacji, w jakich pozostajemy.

“W cieniu”

Dławiąca sieć żalu oddalała ją od niego na odległość znacznie dalszą niż ten stół ale nie była w stanie tego
wypowiedzieć.
Siedział i miała wrażenie, że patrzy na nią z rosnącym triumfem.
Widziała siebie znowu jako tą małą dziewczynkę, która czekała w oknie na ojca.
Teraz też czekała ale na wyrok, czy z nią zerwie czy może zostanie.
Gotowa była błagać, każdą częścią ciała chciała żeby był.
Nie myślała wtedy racjonalnie.
Umniejszana przez niego niemal każdego dnia wierzyła mu gdy mówił, że jest głupia i trochę gruba.
Skoro tak było, to przecież nikt nigdy już nie zechce z nią być. Zresztą byli tyle lat razem, że teraz to już świat bez
niego zdawał jej się nie istnieć.
Wątpiła aby w ogóle sama mogła sobie poradzić.
Może nie był najlepszy ale był i chyba w tamtym momencie to jej wystarczało.
Taka myśl, że lepsze własne piekło niż nieznane niebo zdawała jej się wtedy słuszna.
Nieraz nie wracał na noc, popijał w weekendy, no ale był i z nią, taką niedoskonałą, wytrzymywał.
Tamta noc skończyła się po jej myśli, wtedy sądziła, że to jedyne dobre zakończenie.
Został z nią i ocalił świat, który znała.

Wiele lat później kiedy tamten mężczyzna był już dość odległym wspomnieniem siedząc w gabinecie
terapeutycznym analizowała ten związek.
I na siebie patrzyła już inaczej.
Jedyne za co mogła być mu wdzięczna to za to, że wiedziała jaka z całą pewnością nie chce być.
Chodziła na terapię od dłuższego czasu i wiedziała już jakie schematy zarządzały wtedy jej życiem.
Niskie poczucie własnej wartości odbierało jej możliwość wyobrażenia sobie życia bez niego.
Zerwał z nią i tak ale znacznie później.
Odchodząc zabrał ze sobą niemal cały jej świat, który już wtedy ograniczał się prawie wyłącznie do niego.
Nie lubił jej koleżanek i żeby go nie denerwować przestała się z nimi spotykać.
Została więc sama ale nie zamierzała się poddać i może wtedy najmocniej przekonała się, że „ strach przed
cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie”.
Tyle lat bała się go utracić a gdy to już się stało wciąż przecież żyła, świat nie zniknął, nie skończył się a dla niej
choć wtedy jeszcze tego nie wiedziała rozpoczął się znacznie lepszy etap życia.
Było ciężko oczywiście ale poradziła sobie i podjęła wysiłek zadbania o siebie.
Wcześniej skoncentrowana była na nim.
Dziś po kilku latach jest już zupełnie inną kobietą.

Być może Ty też jesteś w podobnej relacji.

Będziesz na pewno tęsknić, ale każdy następny krok będzie łatwiejszy, choć najpierw będziesz szła po omacku i prawie w ciemności.
Świt nadejdzie i nawet jeśli spadnie deszcz to będzie zwiastował oczyszczenie a nie łzy.
Po zakończeniu takiej relacji warto przeanalizować aspekty, które prowadziły do trwania w tym związku.
Wyciągnąć wnioski i to przeżyć.
Nie uciekać od cierpienia, nie wkraczać od razu w kolejną relację.
Nie zabezpieczać sobie szczęścia inną osobą, jeśli definicja życiowego spełnienia będzie oparta na przekonaniu, że
bez Ciebie nie istnieje to będziesz się godzić na rzeczy niemożliwe to przebaczenia, by po prostu istnieć.
Warto pobyć samemu, poznać siebie na nowo i wiedzieć, że związek to wsparcie, zaufanie, zrozumienie i szacunek.
Jeśli brakuje tych elementów to zwyczajnie nie będzie dobrze ani teraz, ani w przyszłości.

 

Grafika zaczerpnięta ze strony: https://theladyinthepurplehijab.wordpress.com/2016/04/17/8-reasons-you-may-be-struggling-to-leave-a-toxic-relationship/