O giełdzie robi się głośno zazwyczaj u schyłku hossy. Wówczas nawet przy niewielkiej wiedzy i odrobinie szczęścia zainwestowanie w odpowiednie spółki pozwala wyciągnąć z zainwestowanych pieniędzy niebotyczne stopy zwrotu. Właśnie to początkowo spotkało wiele osób które rozpoczęły swoją przygodę z inwestowaniem w czasie bańki internetowej pod koniec lat 90. Niskie stopy procentowe w USA spowodowały poszukiwania miejsc do lokowania kapitału, a namowy wszystkich – sąsiada, współpracownika i przysłowiowego taksówkarza zachęcające do lokowania pieniędzy w spółki z branży informatycznej, nadmuchiwały bańkę do ogromnych rozmiarów. A szybka i łatwa gratyfikacja w postaci wysokich zysków tworzy bardzo dobry grunt pod uzależnienie świeżo upieczonych inwestorów.

Ale bańka po jakimś czasie pękła, inwestorzy stracili pieniądze, wielu doświadczyło poważnego kryzysu psychologicznego widząc że ich cały majątek lub przyszła emerytura bezpowrotnie przepadły. Wielu Amerykanów popadło w nerwicę i depresję. Bardzo często zdarzało się, że te osoby dopadło myślenie życzeniowe i próbowały odrobić straty pożyczając pieniądze na dalsze inwestycje. Ale niedoświadczeni inwestorzy byli skazani na porażkę przez brak wiedzy, doświadczenia i chaotyczne, nieprzemyślane działania. Taka pętla doprowadziła do uzależnienia i tragedii wiele osób. Badania przeprowadzone przez British Medical Journal szacują, że ponad 10000 osób popełniło samobójstwo w wyniku krachów na rynkach finansowych. W większości byli to mężczyźni, którzy są mniej skłonni do szukania pomocy psychologicznej.

Jaki jest mechanizm uzależnienia od giełdy?

Nie różni się on niczym od uzależnienia od narkotyków czy alkoholu. Chodzi o aktywację układu nagrody. Na samą myśl o potencjalnym zarobieniu pieniędzy chory otrzymuje zastrzyk energii i chwilę przyjemności. Niezależnie od tego czy zarobił czy stracił był chwilę na “haju”. Ale po jakimś czasie zainwestowanie takiej samej sumy pieniędzy może nie przynieść mu identycznej dawki emocji.

Trzeba więc zainwestować większą kwotę lub zastosować bardziej ryzykowne walory np. dźwignię na instrumentach pochodnych. Z czasem analiza rynku, ciągłe przesiadywanie przy komputerze, wieczne poddenerwowanie zaczyna doskwierać bliskim uzależnionego. Ale nie jemu. On ma doskonałe mechanizmy racjonalizujące nałóg.

“Ja nie jestem uzależniony”

Europejskie giełdy rozpoczynają pracę o godzinie dziewiątej, amerykańska po południu polskiego czasu, a azjatyckie w nocy. Uparci gracze mogą więc siedzieć przy komputerze na okrągło. Zaniedbują oczywiście przy tym obowiązki w pracy (o ile oczywiście jeszcze nie rzucili pracy) i nawarstwiają się im przy tym problemy finansowe (utrata oszczędności, zastawy w lombardzie, pożyczki – najpierw z banków, później od chwilówek i lichwiarzy), rodzinne (kłamstwa, rozbijanie więzów rodzinnych) oraz zdrowotne (bezsenność, nerwice, huśtawki nastrojów, zaburzenia odżywiania).

Uzależniony w perfekcyjny sposób zaczyna tłumaczyć sobie i innym dlaczego jego życie zmieniło się nie do poznania. Racjonalizacja, jak w każdym uzależnieniu, może być bardzo silna. Uzależniony wmawia sobie, że dzięki pieniądzom zarobionym na giełdzie podniesie stopę życiową swoją i swojej rodziny, jednak by “pokonać rynek” musi ciągle trzymać rękę na pulsie. Do tego uparcie twierdzi, że panuje nad sobą i w każdej chwili może przestać, reaguje agresją na zwracanie mu uwagi,

Czy gra na giełdzie to hazard?

Często można usłyszeć, że na giełdzie się nie gra tylko inwestuje. Grać można w ruletkę, natomiast inwestuje się dzięki analizom fundamentalnym i technicznym, czytaniu raportów i komunikatów spółek, śledzeniu światowych wydarzeń politycznych i ekonomicznych. Wydźwięk obu słów – grać i inwestować – jest zupełnie inny ale sprowadza się w tym przypadku do tego samego. Losowość – bo o nią chodzi, towarzyszy wszystkim inwestorom indywidualnym i nie sposób jej uniknąć. Nawet najlepiej przygotowany ekonomicznie gracz posiadający bogate doświadczenie zdobyte na różnych rynkach nie jest w stanie przewidzieć ze stuprocentową pewnością co wydarzy się w najbliższym czasie na giełdzie.

Czy potrzebuję pomocy?

Dla niektórych giełda to praca i sposób na zarabianie pieniędzy, dla innych to tylko okraszone dreszczykiem emocji hobby. Niestety dla wielu osób jest też czymś w typie kasyna. Przemyślane lokowanie niewielkich sum pieniędzy na giełdzie jest pożądane jako element strategii różnicowania składu majątku inwestora indywidualnego (tzw. dywersyfikacja portfela inwestycyjnego).

Granie na giełdzie (nawet jeśli pełne jest sukcesów i powodzeń) nie może być jednak okupione zerwaniem więzi rodzinnych, utratą pracy i zdrowia. Jeśli po przeczytaniu powyższego artykułu, uważasz że Ty lub Twój bliski może mieć problem z graniem na giełdzie, skontaktuj się z nami i opowiedz o wątpliwościach jakie Cię naszły.

Ośrodek leczenia uzależnień – Terapia Manawa

Zobacz też Bulimia leczenie